w małżeństwie jego rodziców.
Zamyślił się. Minęła dobra chwila, gdy zorientował się, że Shey już dawno powinna wrócić. Podniósł się, podszedł do drzwi wiodących na zaplecze i ostrożnie je uchylił. Sądził, że zastanie dziewczynę czyszczącą coś lub zmywającą, tymczasem Shey stała w otwartych drzwiach wychodzących na tył kawiarni. Taca, przed chwilą wypełniona jedzeniem, była niemal pusta. Odwrócona do wyjścia Shey nie widziała Tannera. Na dworze stali jacyś ludzie, a ona podawała im kanapki i ciastka. - Leo - Tanner usłyszał jej głos. - Poszedłeś do lekarza z tym kaszlem? Starszy mężczyzna w podniszczonym ubraniu odpowiedział coś cicho. Zbyt cicho, by Tanner mógł usłyszeć. - To dobrze - odparła Shey. - Bo gdybyś tego nie zrobił, to jutro siłą bym cię zaciągnęła do przychodni. Musiałbyś pojechać ze mną na harleyu. Mężczyzna roześmiał się, a jego śmiech przerywały ataki chrapliwego kaszlu. - Pamiętaj, dziś musisz iść do schroniska i tam przenocować. Nieważne, że na dworze nie jest zimno. Musisz przespać się pod dachem i wziąć leki. Mężczyzna pokiwał głową i odszedł. Teraz jego miejsce zajął ktoś nieco młodszy, choć podobnie zniszczony. Tanner ostrożnie zamknął drzwi. Poszedł do stolika i usiadł. Dopiero co poznał Shey, jednak instynktownie czuł, że nie byłaby zadowolona, gdyby wiedziała, że ją podglądał. Niesamowita dziewczyna. Intrygująca. Bez względu na to, co mu radziła, nie ma mowy, by jutro wsiadł do samolotu. Nie ma też mowy, by pojechał teraz do hotelu. Wyjął komórkę i wybrał numer Emila. - Słucham, szefie? - Daję wam dziś wolne. Do rana - powiedział. - Jak to? - zdumiał się Emil, a jego głos jednoznacznie zdradzał niezadowolenie. - Nie przyjadę dzisiaj do hotelu. - Mogę zapytać, gdzie w takim razie książę spędzi noc? - Nie, nie możesz. Emil roześmiał się. - W porządku, to pytanie nie padło. Potrafię zachować dyskrecję. W takim razie niech Tonio i Peter pobuszują sobie po mieście. Peter nie może się już doczekać, żeby poznać tutejsze kobiety. - Wyobrażam sobie - zaśmiał się Tanner. Peter zawsze miał słabość do płci pięknej. - Ja będę na miejscu, szefie - z powagą oświadczył Emil. - W każdej chwili na twoje rozkazy. W razie jakichś problemów, dzwoń. Twój ojciec byłby bardzo niezadowolony, gdyby dowiedział się, że kursowałeś po obcym mieście bez obstawy. Na salę weszła Shey.