nie traktowało przysiegi mał¿enskiej zbyt powa¿nie. Ona była
z bratem Aleksa, zanim wyszła za ma¿. Rozmawiałam z pokojówka, która pracowała u nich kilka lat temu, zanim ja zwolnili. To ona naprowadziła mnie na mysl, ¿e Marla Cahill poddała sie sterylizacji. Powiedziała te¿, ¿e Marla miała kiedys krótki romans z kuzynem, Montgomerym, po to tylko, ¿eby odegrac sie na Aleksie. – Janet zdjeła okulary. - Ale mimo wszystko to mał¿enstwo przetrwało. Miłosc? Nie sadze. - Wiec myslisz, ¿e tylko pieniadze trzymaja ich razem? - Daje głowe, ¿e tak własnie jest. Z tym Paterno nie polemizował, ale ciagle jeszcze nie był przekonany, ¿e Janet ma racje. - A w jaki sposób Marla - prawdziwa Marla - zdołała udac, ¿e jest w cia¿y? - Albo zamieniła sie z siostra, co byłoby dosc ryzykowne, biorac pod uwage, ile osób mieszka w tym domu, albo nosiła specjalne wkładki, takie jak aktorki. W takim wypadku musiała tylko uwa¿ac, ¿eby nikt nie zobaczył jej bez ubrania. Poranne 422 mdłosci i inne objawy nie nastreczały chyba wiekszych trudnosci - mogła nawet przybrac troche na wadze, ¿eby jej twarz nieco sie zaokragliła. Pamietaj, ¿e siedział w tym nie tylko jej ma¿, ale tak¿e ich rodzinny lekarz, doktor Robertson. - A dlaczego Robertson miałby im isc na reke? - spytał Paterno. Ta teoria ciagle wydawała mu sie troche niepewna, a jednak... mo¿e... - Z tego samego powodu, co wszyscy inni. Dla pieniedzy. Alex Cahill hojnie wspomagał szpital i klinike, a zapewne równie hojnie zasilał prywatne konto Phila Robertsona. - Jestes pewna tego wszystkiego? - Paterno potarł kark. Doszedł do wniosku, ¿e warto ten pomysł przeanalizowac. Janet zazwyczaj potrafiła dotrzec prawdy, ale tym razem jej teoria wydawała sie mało wiarygodna. - Ciagle wiele pytan pozostaje bez odpowiedzi. - Tak myslisz? - Całe mnóstwo - burknał, choc wiedział, ¿e poszczególne czesci układanki zaczynaja do siebie pasowac. Poczuł znajomy, palacy ból w ¿oładku. Siegnał do szuflady, w której trzymał tabletki na nadkwasote. - Có¿, dopóki nie znajdziemy dowodów, to tylko hipoteza. - Jezu - wyszeptał Paterno, spogladajac na Janet cynicznie. - Nie wiem, czy to kupuje. Za du¿o w tym luk. - Otworzył buteleczke, wyjał kilka tabletek i wło¿ył je do ust. - A gdyby ktos sie dowiedział? Gdyby ktos z domowników albo pracowników szpitala odkrył oszustwo i puscił farbe? A gdyby Kylie poroniła albo urodziła dziewczynke... do diabła... to po prostu niewiarygodne. - Rozgryzł tabletki. Miały obrzydliwy smak, ale działały jak trzeba. Janet usmiechneła sie szeroko. Była cholernie pewna siebie. - Sprawdzmy to, dobrze? Paterno przełknał tabletki, krzywiac sie niemiłosiernie. 423 - Myslisz, ¿e tym razem trafiłas w dziesiatke?