Nie chcę, by do tego doszło. Dlatego póki nie wyjedziesz,
jesteś skazany na moje towarzystwo. - Kto wie, może to wcale nie jest takie złe? - wymamrotał Tanner, sam zaskoczony tymi słowami. Bo towarzystwo Shey wcale nie było dla niego niemiłe. Co więcej, z każdą chwilą odpowiadało mu coraz bardziej. Shey roześmiała się w głos, wytrącając go z marzycielskiego nastroju. - Nie jest złe? Raczej fatalne! Jeszcze trochę, a nie będziesz mógł na mnie patrzeć! - Zobaczymy - powiedział przekornie. - No dobrze, póki co, czy ci to pasuje, czy nie, idę do twoich ochroniarzy. Może dadzą mi trochę pograć. Odeszła, nie czekając na odpowiedź. Tanner patrzył, jak znika w sąsiednim pokoju. Od razu znalazło się dla niej wygodne miejsce. Ciągnęło go, by się do nich przyłączyć. Nie, żeby pograć, lecz żeby być bliżej Shey. Gra trwała w najlepsze, a Shey czuła się coraz bardziej za pan brat z jego obstawą. - Strit - oznajmiła. - To lubię - dodała ze śmiechem. - Jesteś mężatką? - z nadzieją w głosie zapytał Peter. Był odwrócony tyłem, ale Tanner doskonale wyobrażał sobie jego minę. - Nie. I nie mam zamiaru wychodzić za mąż. - No wiesz! Taka piękna dziewczyna jak ty powinna jak najszybciej wyjść za mąż... - powiedział Tonio. Tonio wyjechał z takim tekstem? To do niego zupełnie niepodobne. Peter, owszem, to flirciarz. Ale Tonio? Zawsze był spokojnym, poważnym facetem. Mimo potężnej postury wykazywał wobec kobiet pewną nieśmiałość. Hm, cóż, widać nie dotyczyło to Shey. - .. .i mieć dużo dzieci - dokończył. Shey wybuchnęła śmiechem. - Nie wydaje mi się, by mi to było pisane. Odpowiada mi takie życie, jakie prowadzę. Poważne związki często tylko wszystko komplikują. - A niepoważne? - zagadnął Peter. - O, takie mogą być. Jak najbardziej - odparła Shey. Flirtuje z nim. No nie! Tanner miał już tego dość. Wstał i wszedł do pokoju ochrony. - Myślę, że już wystarczy na dzisiaj. Mężczyźni zaczęli składać karty, za to Shey popatrzyła na niego groźnie. - Słucham? - Powiedziałem, że na dzisiaj wystarczy tych kart. Jutro moich ludzi czeka wyczerpujący dzień. Muszą odnaleźć moją narzeczoną. Shey ponownie spiorunowała go wzrokiem. Energicznie podniosła się. - Dzięki za grę. To były najprzyjemniejsze chwile dzisiejszego dnia. - Popatrzyła zuchwale na Tannera i dodała: - Wczorajszego również.